Aureus Astrum - RPG
Rynek główne miejsce handlu i życia w Dementis. Tutaj spotykali się wszyscy. Za dnia rynek tętniał życiem jednak w nocy przypominał stare zdewastowane cmentarzystko...
Był zmierch. Dookoła żadnej żywej duszy. Dayo siedziała na ławce wpatrując się w jedyne okno pałacu w którym paliło się światło. ' Zapewne książę znowu snuje plany na przyszłośc..." pomyślała i cicho się zaśmiała. Spojrzała niebo i nagle zobaczyła coś niewielkich rozmiarów. "Czyżby to Shii?" zapytała samą siebie. "Shi przyjacielu! Miło że wróciłeś!" krzyknęła w kierunku nadlatyjącego kruka. "Nie martw się już niedługo... gdy nadejdzie czas..." powiedziała głaszcząc go delikatnie
Ostatnio edytowany przez Yorimi (2009-03-31 19:39:15)
Offline
Mężczyzna rozejrzał się po rynku spokojnie, jakgdyby nikogo nie zauważył wokół siebie. Odgarnął z twarzy włosy, które zmierzwił wiejący wiatr. Nagle jego oczy zatrzymały się na postaci dziewczyny stojącej nieopodal. Stał tak kilka minut, z ręką wciąż przy twarzy, spoglądając na nią chłodnym i spokojnym wzrokiem. Nagle gdy oprzytomniał, uklonił jej się nisko z delikatnym usmiechem na ustach.
Offline
Kuro przywitaj się z panem... - powiedziała spokojnie wyciągając rękę z krukiem w kierunku przybysza. Kruk posłusznie wzbił się ku górze by zaraz znalesc sie na ramieniu mężczyzny - Kim jesteś? - zapytała grzecznie Dayo
Offline
Mężczyzna pogłaskał kruka po gardle pieszczotliwie, uśmiechając się wciąż tym samym uśmiechem, po czym przeniósł wzrok z ptaka na dziewczynę. - Na imię mi Kain, mademoiselle... - Powiedział unosząc brwi i ponownie skłonił się dziewczynie. Przy wypowiadaniu tych słów, składal usta aż za dokładnie, tak, że przy ostatnim slowie wyglądały jak pocałunek. Jego głos był dźwięczny i głęboki, jednocześnie miał w sobie nutę czegoś, co spokojna istota nazwałaby wrogim. Brzmiało to jak syknięcie żmiji wydobywające się z jego gardła wraz z obcym akcentem, kiedy tylko zaczynał cokolwiek mówić. - A jak tobie na imię...?
Offline
- Dayo... Pozwolę sobię zauważyć, że to słodkie imię...Oznacza napływającą radość. - Mężczyzna zachichotał, wciąż głaskając ptaka. - Mówisz, że mnie lubi? Ja też go lubię, calkiem miły ten twój ptaszek... - Kain zamyślił się chwilę po czym odparł - Nie, nie jestem stąd mademoiselle. Przybywam z Gór Umarłych... Panienka chyba tutejsza?
Ostatnio edytowany przez HAY (2009-04-07 09:26:26)
Offline
Kain uśmiechnął się do niej łagodnie - Czyżby Panienka gniewała się na mnie? Nie chciałem cię urazić mademoiselle tą uwagą... Wybacz proszę. - powiedział do niej patrząc jej w oczy. - Chodziło mi tylko o to, że twój akcent jest typowy dla tutejszych mieszkańców... - Mężczyzna znów odgarnął opadające mu na twarz włosy. - W jakim celu, pytasz? Mam sprawę do waszego księcia...A raczej propozycję...
Offline
-Och tak wiem... w porządku... interes do księcia powiadasz? Książę rzadko kiedy wpusza innych do swego zamku... tylko w bardzo skrajnych przypadkach. Będziesz miał coś przeciwko jeśli potowarzyszylibyśmy ci trochę z Kuro? - spytała niewinnie
Offline
- Jestem pewien, że mnie wpuści... - Jego ton głosu był bardzo cichy i syczący, ledwo można było odróżnić wypowiadane przez niego słowa. -Oczywiście, ze nie będę miał nic przeciwko, Panienko... - powiedział z trochę szerszym usmiechem wystawiając na wierzch szpiczaste zeby. - Jednak pozwól, że do komnaty waszego księcia wejdę sam. To bardzo delikatna sprawa...
Offline